straszną, nieubłaganą falą prześladowań i fanatyzmu. P

straszną, nieubłaganą falą prześladowań oraz fanatyzmu. Patrycjusz zainicjował nowe nakazy religijne, a z nimi obraz świata, w którym już wcale nie jest miejsca na prawdziwe piękno oraz tajemnicę cudów natury. oraz właśnie od tych chrześcijan, którzy przybyli do nas, by schronić się przed fanatyzmem swych współwyznawców, ostatecznie dowiedziałam się czegoś o Nazarejczyku, synu cieśli, który osiągnął boskość swym własnym życiem oraz głosił miłość oraz tolerancję. oraz wtedy zrozumiałam, że przenigdy nie kłóciłam się z Chrystusem, lecz tylko z jego głupimi oraz ograniczonymi księżmi, którzy swe własne wyobrażenie brali za jego posłanie. Nie wiem, czy przed końcem minęły trzy wakacji czy pięć, czy może nawet dziesięć. Słyszałam szepty z zewnętrznego świata, ale były jak cienie, jak echo kościelnych dzwonów, które czasem słyszeliśmy na naszym krawędzi. Wiedziałam, kiedy umarł Uriens, lecz nie opłakiwałam go, dla mnie był już martwy od mnóstwo lat, miałam mimo wszystko nadzieję, że na koniec znalazł jakąś pociechę w swej rozpaczy. Był dla mnie pozytywny, tak jak potrafił, niech więc spoczywa w spokoju. Od momentu do momentu dochodziły do mnie pogłoski o różnych wyczynach Artura oraz jego rycerzy, lecz w spokoju Avalonu wydały się bez nieistotne. Te wszystkie wyczyny brzmiały dla mnie jak stare baśnie oraz legendy, tak że przenigdy nie byłam pewna, czy mówią o Arturze, Kaju oraz Lancelocie czy o Llyrze oraz dzieciach Daany. A gdy szeptano miłosne historie o Lancelocie oraz Gwenifer, czy też o żonie Markusa, Isottcie oraz młodym Drustanie, osobiście nie wiedziałam, czy one wszystkie nie są po prostu powtórką starej baśni o Diarmidzie oraz Grainne z pradawnych czasów. To nie miało dla mnie nieistotne, tak jakbym te wszystkie historie słyszała już kiedyś, dawno temu, w dzieciństwie. oraz wtedy, pewnej wiosny, gdy ziemia pięknie się zieleniła, a pierwsze jabłonie Avalonu stały białe od kwiecia, Raven krzykiem przerwała swą wieloletnią ciszę oraz mój umysł został zmuszony do tego, by raz dodatkowo zwrócić się ku sprawom tego świata, który miałam nadzieję na zawsze już pozostawić za sobą. 9 Nie ma już miecza Misteriów... teraz szukajcie kielicha, teraz szukajcie wszystkich Świętych Regaliów... zniknęły, zniknęły, zabrano je nam... – ten krzyk wyrwał Morgianę ze snu, a mimo wszystko, kiedy na palcach podeszła pod drzwi komnaty, w której sypiała Raven, jak zwykle w samotności oraz milczeniu, kobiety, które czuwały pod jej drzwiami, spały. Nie słyszały tego krzyku. – Ależ nie ma nic, poza ciszą, Pani – powiedziały Morgianie. – Jesteś pewna, że to nie był tylko zły sen? – Jeśli to był zły sen, to musiał też przyśnić się kapłance Raven – odparła Morgiana, patrząc na spokojne twarze młodych kapłanek. Pomyślała, że z każdym rokiem nowicjatki z mieszkaniu Dziewcząt zdają się młodsze oraz więcej dziecinne... jakże takim niewielkim dziewczynkom da się powierzać święte rzeczy? To pociech, których gruczołów mlekowych dodatkowo nawet nie dojrzały... cóż one mogą przyswoić o życiu Bogini, która okazuje się też życiem całego świata? oraz znów taki rozdzierający krzyk zabrzmiał w całym Avalonie, podnosząc wszędzie alarm. jednak gdy Morgiana spytała: – A teraz słyszycie? – Dziewczęta spojrzały na nią ze zdziwieniem. – Czy ty nadal śnisz, Pani, z otwartymi oczyma? – pytały, a Morgiana zdała sobie sprawę, że w tym gorzkim krzyku przerażenia oraz rozpaczy nie jest żadnego dźwięku. – Pójdę do niej – powiedziała.